Był w stanie wegetatywnym od ponad 10 lat i właśnie tego ranka w poliklinice w Reims zmarł Vincent Lambert . Osiem dni temu podjęto decyzję o trwałym zaprzestaniu leczenia i odżywiania. W ostatnich latach stał się symbolem zarówno walki z eutanazją, jak i medycznie wspomaganej śmierci.
Pozostawienie go w takim stanie było wypadkiem samochodowym, po którym 42-latek z porażeniem czterokończynowym nie mógł już dojść do siebie. Jego żona Rachela nie chciała, aby jej mąż dalej żył w ten sposób , przekonana, że on też nie chce, ale rodzice byli temu przeciwni . Według Racheli i innych krewnych Vincent miał prawo umrzeć w pokoju. Według innych musiał walczyć o przetrwanie.
Faktem jest, że z powodu niekończącej się walki prawnej Vincent był utrzymywany przy życiu przez lata, mimo że w przeszłości opowiadał się za zawieszeniem leczenia. Aż kilka dni temu nawet rodzice się poddali.
Watykan wyraził sprzeciw wobec decyzji o zaprzestaniu leczenia, a papież Franciszek w tweecie skomentował stratę tymi słowami:
„Nie budujemy cywilizacji, która eliminuje ludzi, których życie naszym zdaniem nie jest już warte życia: każde życie zawsze ma wartość”.
Niech Bóg Ojciec przywita Vincenta Lamberta w swoich ramionach. Nie budujemy cywilizacji, która eliminuje ludzi, których życie naszym zdaniem nie jest już warte życia: każde życie zawsze ma wartość.
- Papież Franciszek (@Pontifex_it) 11 lipca 2021 r
Ale nie wszyscy myślą tak samo i wielu opowiedziało się za decyzją o zawieszeniu leczenia , kładąc kres tej męce. Cokolwiek myślisz, Vincenta już nie ma.
Może Cię również zainteresować:
Kiedy ktoś się poddaje, może umrzeć za 3 tygodnie. To śmierć psychogenna, słowo nauki
Laura De Rosa
Źródło i zdjęcie: Ansa