W dzisiejszych czasach Polskę nawiedza afera związana z mięsem krów . Ryzyko, że szkodliwe produkty (pochodzące od chorych zwierząt i nienadające się do spożycia przez ludzi) mogły być eksportowane i sprzedawane we Włoszech, jest wysokie, ale nikt o tym nie mówi.
Ale chodźmy w porządku. Polska policja prowadzi śledztwo w sprawie rzeźni podejrzanej o nielegalny handel chorym bydłem, która została potajemnie sfilmowana.
Zdjęcia zostały wyemitowane przez lokalny nadawca TVN 24 i ujawniają „nielegalne działania prowadzone w nocy w celu uniknięcia oficjalnego nadzoru z udziałem wyraźnie chorych krów i pracowników rzeźni rozcinających ich tusze”.
Krowy, zbyt chore, by chodzić, wyciągnięto z ciężarówek i wjechały do rzeźni, skąd oczywiście nigdy nie wyszły.
Nikt nie wie, gdzie poszło to mięso. Pewne jest, że jest to potencjalnie poważne objawienie dla całej UE.
Inspektorzy otrzymali polecenie sprawdzenia innych rzeźni w regionie, a policja próbuje zidentyfikować kupujących lub sprzedających chore mięso zwierzęce, które nie nadaje się do sprzedaży.
Problem w tym, że Polska jest siódmym co do wielkości producentem mięsa krowiego w UE (dane Eurostatu). Tylko w 2021 roku wyprodukował około 558,5 tys. Ton wołowiny i produktów z wołowiny.
Więc tak, potencjalnie to mięso mogło również przybyć do Włoch.
Polskie produkty są obecne w 23 krajach Europy, ponad 200 odbiorców, a królową importera są Włochy.
Dość powiedzieć, że 70% produkowanej i eksportowanej wołowiny aż 55% trafia do Włoch (dane Edizioni Pubblicità Italia Srl | Eurocarni nr 5 2008).
Czy naprawdę jesteśmy pewni, jakie mięso kupujemy?
Aby obejrzeć film z dochodzenia, kliknij tutaj
Roberta Ragni
Przeczytaj także:
„Brudne mięso”: dochodzenie w sprawie skażonych kurczaków i świń regularnie sprzedawanych między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią